SP9MM – SK

Na stronie http://pk-ukf.org.pl/news.php znajduje się informacja o śmierci i pogrzebie Ś. P. Krzysztofa Mirosława SP9MM, a także tekst Piotra SP2LQP o krótkofalarskiej pasji Ś. P. Krzysztofa – cały tekst poniżej :

„Z żalem zawiadamiamy, że w dniu 06.01.2016 po ciężkiej chorobie w wieku lat 80 odszedł od nas jeden z pionierów powojennego amatorskiego sportu UKF w Polsce Krzysztof Mirosław SP9MM
Licencję otrzymał w lipcu 1957 roku. Przez dziesiątki lat służył swoją wiedzą i czasem polskim krótkofalowcom. Był między innymi członkiem zarządu PK UKF, UKF Managerem PZK oraz delegatem PZK na X Konferencję Generalną I Regionu IARU. Aktywnie uczestniczył w zawodach UKF osiągając doskonałe wyniki. Będzie nam Go brakowało. Niech spoczywa w pokoju!

Eucharystia zostanie odprawiona dnia 07.02.2016 o godz. 10.15 w kaplicy Miłosierdzia Bożego w Katowicach przy ul. Różyckiego 8. Msza w intencji Krzysztofa odbędzie się dniu 17.01.2016 w kaplicy szpitala MSW w Katowicach o godz. 7.00.

SP9MM Krzysztof Mirosław – Silent Key   
 
Jak zostałem krótkofalowcem. Ze wspomnień SP9MM.
Mając około 13 lat, słuchając na odbiorniku “Elektrit” (przedwojenny odbiornik radiowy produkcji zakładów w Wilnie) przez przypadek natrafiłem na czterdziestce na „prywatne rozmowy” jakichś panów z Warszawy i już wiedziałem, że elektronice poświęcę życie.
Do krótkofalarstwa, jako hobby, miałem dwa podejścia.
Pierwsze – nieudane. Panowie w klubie (późniejszy SP9KAS) wysłali mnie na drzewo. Jak się później dowiedziałem, właśnie dzielono jakiś otrzymany sprzęt z demobilu i „wspólnicy byli zbędni”. Później owi panowie zostali moimi przyjaciółmi. Niestety już wszyscy odeszli.
Drugie – było już udane. Po roku od tamtego wydarzenia zaczepił mnie jeden Kolegów z tamtego grona i namówił, abym przyszedł do klubu. Był to późniejszy SP9EK (wówczas na Śląsku nie było ani jednej licencji). Wymieniam Edka, bo jemu zawdzięczam start w krótkofalarstwo.
Telegrafii nauczyłem się w mig. Znak nasłuchowy SP9-520 otrzymałem dokładnie w dniu śmierci Stalina. Słuchałem, gdzie tylko się dało. Wiosną 1955 roku przyszedł rozkaz „z góry”: stalinogrodzki (nazwa Katowic w okresie 7 marca 1953 – 12 grudnia 1956) klub powinien wziąć udział w czechosłowackim Polnym Dniu. Ktoś przyniósł schemat używanego w US Army walkie-talkie i na tej podstawie zrobiłem TRX na dwóch niemieckich lampach z demobilu: LD2 i RL12P10. Antena 3el Yagi z rurek miedzianych gdzieś tam „podwędzonych”, zasilana linią z dwóch równoległych przewodów na bakelitowych rozpórkach – u nas nie było wtedy jeszcze TV, więc nie było i linii 300 omowej.
Z całym tym sprzętem plus akumulator i baterie, weszliśmy na Małą Babią (na Wielką nie mieliśmy już siły) i nawiązaliśmy kilka QSO. W ten sposób zaczęła się moja fascynacja falami ultrakrótkimi. Szefem ekipy był SP9ED (znaki uzyskane po 1956 r.). Głównymi operatorami byli SP9TX i SP9DJ, a ja odpowiadałem za technikę. Był jeszcze etatowy kierownik klubu i on odpowiadał za nasze potrzeby życiowe.
Parę miesięcy później przyszło zaproszenie „w kamasze”. We wrześniu 1956 roku zdecydowano częściową redukcję sił zbrojnych Układu Warszawskiego. Moje cywilne ciuchy gdzieś zaginęły, więc jeszcze w mundurze wybrałem się na zakupy do CDT w Warszawie. Tam natknąłem się na Kubę, przyjaciela z lat licealnych. Zaprosił mnie do siebie i gdy dowiedział się, że interesuję się krótkofalarstwem, powiedział: „No to chodźmy do pani Węglewskiej. Ona wydaje zezwolenia”. Gdy powiedziałem swoje nazwisko, uśmiechnęła się i powiedziała: „A to pan”. Ja zrobiłem wielkie oczy, więc dodała: „Ponad rok temu wpłynął tu pański wniosek o licencję, ale z opinią: W/w ma nieskrystalizowany stosunek do otaczającej go rzeczywistości, bo pluje po ścianach i suficie”. Przyznałem, że trochę prawdy w tym było, bo ówczesny szef Wojewódzkiego Zarządu LPŻ (wtedy jeszcze był tylko LPŻ) złapał nas na pluciu do tarczy namalowanej na kawałku kartonu. Co mieliśmy robić, jak nam wyłączono prąd? Pani Węglewska powiedziała: „To niech pan szybko składa wniosek wprost do mnie. Zarezerwuję dla pana kolejny znak. SP9HH – może być?” – „A nie może być np. SP9MM?” – „Och pan, to jak mój mąż (Jerzy SP5WW), chcą panowie mieć dziwne znaki. Ale dobrze. Niech tak będzie”.
Kuba to Antoś Kubicki, który kilka lat potem też odkrył w sobie krótkofalarskie powołanie i obecnie jest znany, jako SP5BB.
Pod koniec lipca 1957 (byłem w domu na wakacjach) zadzwonił Wojtek SP5FM: „Krzysztof, masz już licencję. Wpłynęła do ZG PZK i zaraz ją wysyłamy.”
Odkurzyłem urządzenie (to z Babiej Góry) i zacząłem robić feeder na dach. Niestety na pierwszego korespondenta czekałem do 2 sierpnia.  Był nim SP9KAX z operatorem SP9-644. Kto się krył pod tym znakiem? Nie pamiętam. Równolegle zacząłem budować nadajnik na 7 i 14MHz, bo odbiornik już wtedy miałem US-P. Zrobiłem kilkadziesiąt QSO na KF i UKF i powróciłem do Warszawy.

***

SP9MM – Krzysztof Mirosław (4 listopada 1935 – 6 stycznia 2016) absolwent liceum radiotechnicznego przy Śląskich Technicznych Zakładach Naukowych i Politechniki Warszawskiej z drugą lokatą na roku. Pracował m.in. przez wiele lat w telewizji Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Na emeryturę przeszedł w wieku 68 lat. Jako emeryt wrócił do swojej UKF-owej pasji. Mieliśmy spotkać się na „ŁOŚ-u”, ale życie zmusiło Go do zmiany planów i się tam nie pojawił.
Pod koniec czerwca 2014 r. napisał do mnie: „na tapecie są anteny i wzmacniacz mocy do trx-a na 70cm. Kiedyś osiągałem piękne wyniki pracując dwoma watami na tym paśmie (25 DXCC i 107 dużych kwadratów). Czasy się zmieniły i “to se ne vrati pane Havranek”.
Teraz rzadko, kto ze stacji uczestniczących w różnych zawodach ma poniżej 50W. Parę dni temu dostałem moduł wzmacniacza Nokii na 470 MHz, który można przerobić na nasze pasmo i wyciągnąć z niego 100 – 120W CW/SSB. Taka moc i doświadczenie wystarczyłyby do dorównania polskiej czołówce. Przeganiać ich nie mam zamiaru, ale pozostawać daleko w tyle – też nie”.
Pisał również z wyczuwalną radością o wynikach badań kontrolnych „niektóre wyniki negatywne, (czyli pozytywne dla mnie), inne pozytywne, (czyli też pozytywne dla mnie), a kilka takich sobie. Ogólnie: mam prawo jeszcze trochę pooddychać”.
Kto wie czy pierwsze sygnały, że dzieje się coś złego z Krzysztofa zdrowiem, nie pojawiły sie na początku 2015 r. Napisał wtedy – „Przydarzyła mi się ostatnio dziwna przygoda. Lata całe nie miałem problemu nawet z drobnym katarem – m.in. chyba z powodu szczepienia się przeciw grypie. A tu nagle w połowie stycznia lekko zabolało mnie gardło i miałem problemy z mówieniem. Ale ani gorączki, ani bólu kości. Tylko niebolący kaszel i z nosa ciekło, ale ten był stale drożny. Najgorszy był jednak wpływ na psychikę. Nic mi się nie chciało. Najlepiej siedzieć przy komputerze i stawiać pasjanse. Kaszelek jeszcze trzyma”.
W 2015 roku pisał rzadziej, a w zasadzie prawie wcale. Pochłonęły Krzysztofa sprawy związane z pozyskanym nowym sprzętem UKF w tym wymarzonym FT736R. Ale wróciły też problemy zdrowotne…
Niestety kolejnego maila podpisanego „Pozdrawiam Miki” ¬ (tak Go nazywali znajomi i przyjaciele) nie mam już, co wypatrywać…”
Piotr SP2LQP

Informacja od SP9HQJ :

Ś. P. Krzysztofa SP9MM po raz pierwszy spotkałem w piekarskim klubie SP9KRT w latach 70 – tych. Często zaglądał do tego klubu udzielając fachowych rad w sprawach konstrukcyjnych i z zakresu szeroko pojętej radiotechniki. Był swoistym guru w technice radiowej. Często bywał w siedzibie Śląskiego OT PZK w Katowicach. Będzie nam Go brakowało. Niech odpoczywa w spokoju.

Zebrał : Tadeusz SP9HQJ